Jeśli grzesznicy źle czują się w Kościele, to czas nadać komunikat ‘Houston, mamy problem’. Wydaje mi się, że ludzie, którzy mieli kiepską opinię u swoich religijnych sąsiadów, mimo wszystko dobrze i bezpiecznie czuli się w towarzystwie Jezusa. Jezus przyszedł na ziemię właśnie ze względu na ich, a także naszą(!), wątpliwą reputację, problemy z grzechem i nieumiejętność poukładania sobie życia . Gorszyło to religijnych ludzi w tamtym czasie (wówczas w ruch szły kamienie), i dzisiaj prawdopodobnie nadal gorszy (choć użycie kamieni w dyskusjach zostało mocno ograniczone). Ludzie o złej reputacji wciąż jednak nie czują się bezpiecznie w towarzystwie swoich religijnych sąsiadów.
Pytanie, czy w takiej postawie nie naśladujemy bardziej faryzeuszów, niż Jezusa, nie jest wcale zaczepne. Jest bolesne.
Uruchomiliśmy zapisy na rok 2022/2023
Wypełnij formularz i zostaw swoje dane.
To bardzo ważny problem ale zastanawiam się właśnie co z tymi którzy są już w kościele dość długo i mimo wsparcia zachęty i pomocy nie zmieniają swojego życia, Przynoszenie owocu i uświęcenie jest celem do którego dążymy. Zastanawiam się w którym momencie przywództwo powinno zacząć myśleć także o napomnieniu. Może masz jakieś ciekawe spostrzeżenia lub doświadczenia?
Pozdrawiam michał
Nie znam ludzi, którzy by powiedzieli, że do nawrócenia poprowadziło ich odrzucenie lub potępienie, z jakim spotkali się z powodu swojego grzechu. Znam natomiast takich, którzy przyznają, że w Boże ramiona i do przemiany życia pchnęła ich miłość i akceptacja, jakiej doświadczyli w Kościele. Oczywiście nie wszyscy, którym okazujemy przebaczenie, pokutują. Ale nawet 2000 lat temu byli ludzie, którzy nie pozwolili na to, aby ich spotkanie z Jezusem poprowadziło do przemiany życia. Podobnie i nasze naśladowanie takiej postawy, jaką miał Jezus, nie ma stuprocentowej skuteczności. Ale potępienie i odrzucenie ma niemal stuprocentową nieskuteczność! Co do napomnienia – zawsze, gdy ktoś… Czytaj więcej »