Ostatnio zwróciłem uwagę na dość oryginalne kryterium do oceny, czy nauczanie jest dobre czy kiepskie. W obu listach do Tymoteusza apostoł Paweł udzielił swojemu wychowankowi wskazówek dotyczących postępowania z różnej maści bajarzami i mącicielami. Biorąc pod uwagę, jak wiele miejsca poświęcił tej kwestii, musiała być ona dość poważna.
Dla Pawła sprawa jest jasna. Dobre nauczanie służy zbawieniu, a złe wywołuje konflikty. Dobre – unika sporów, złe ich szuka. Urzekła mnie prostota tego rozwiązania. Ferment i konflikty to znak ostrzegawczy. Adwersarze Tymoteusza to po prostu problemowi osobnicy, którzy Biblii używają do skłócenia ludzi w Kościele. Jeden mówi tak, drugi siak, każdy obficie ciska wersetami. Kto ma rację? Żaden. Bo rację ma nie ten, kto lubi konflikty, nawet jeśli wygrywa w sporze o słowa, ale ten, który wie do czego służy Pismo – do zbawienia, a nie do kłócenia (1 Tm 1, 4).
Bardzo mi się podoba! Dzięki