Mocno upraszczając można powiedzieć, że człowiek niejako z natury ma w swój system operacyjny wdrukowany schemat: lubimy swoich i nie lubimy obcych. Chętniej przystajemy do podobnych do siebie, odmiennych natomiast wolimy unikać. Im bardziej ktoś się od nas różni, tym bardziej nas wnerwia, choć rzadko mamy odwagę się do tego przyznać. Nie chcemy, aby ktokolwiek nazwał naszą postawę po imieniu. A przecież lęk przed obcym i unikanie odmiennych, to nic innego, jak ksenofobia. Etymologicznie to źle brzmiące słowo jest zbitką dwóch greckich wyrazów: ksenos – obcy, przybysz, oraz fobia, czyli lęk. Niestety, nawet jeśli zauważymy, że na obecność odmiennych i obcych (wierzących inaczej, żyjących inaczej, wyglądających inaczej) reagujemy strachem, niechęcią, poczuciem zagrożenia, a niekiedy agresją, to w żadnym wypadku nie chcemy przyznać, że dopadła nas ksenofobia.
Dlaczego o tym piszę? Ostatnio w Biblii natknąłem się na inne ciekawe greckie słowo, które etymologicznie jest przeciwieństwem ksenofobii. W jednym ze swoich listów Apostoł Paweł pisał, że chrześcijański lider powinien być filoksenos (1 Tm 3, 2). Filoksenos to zbitka dwóch greckich słów: filos (kochający, lubiący) oraz ksenos (odmienny, obcy, przybysz). Nasze przekłady tłumaczą je jako: gościnny. Zostało ono użyte w tekście wyliczającym kwalifikacje osób ubiegających się o służbę w Kościele. Cały tekst bywa czytany przy różnego rodzaju powołaniach i ordynacjach. Kiedy go słuchamy rzadko naszą uwagę przykuwa jednak gościnność, która wydaje się być wymogiem dość banalnym. Niestety nasze tłumaczenie nie oddaje w pełni znaczenia tego bardzo ciekawego słowa. Chrześcijański lider (biskup, pastor, ksiądz, i każdy, kto serio traktuje 1 Tm 3,1-7) powinien być filoksenikiem, czyli tym, kto obcych i odmiennych co najmniej lubi (najlepiej kocha) i szanuje, oraz który chętnie przyjmuje ich w swoich progach (czyli również jest gościnny).
W polskich tłumaczeniach umyka to, co w greckim tekście wybija się na pierwszy plan. Dla nas gościnny jest to ten, kto chętnie grilluje z kolegami, zaprasza babcie i ciocie na herbatki, lubi towarzystwo przyjaciół w swoim domu. W greckim znaczeniu tego słowa nie chodzi jednak o swoich, ale o obcych. Chodzi o to, żeby odmiennych od nas przybyszy kochać i przyjąć, a nie bać się, czy unikać. I to jest właśnie nowotestamentowa filoksenia zamiast dość popularnej niestety ksenofobii.
Brzmiało to rozsądnie w czasach Nowego Testamentu, kiedy właśnie ci obcy w danym mieście przybysze potrzebowali znaleźć schronienie w chrześcijańskich domach[1]. Brzmi to rozsądnie i dziś, bo nawet jeśli obcy i przybysze (ksenoi) się zmienili, to wciąż tak samo potrzebują znaleźć schronienie w naszych Kościołach. Podsumowując – gościnny chrześcijański lider to nie przyjęciowo-herbatkowy zabawiacz towarzystwa, i nie kościelna wersja grillującego master chefa. Gościnny to przede wszystkim kochający-obcych (dosłownie to znaczy filoksenik)!
A kim są ci obcy? Wbrew pozorom to wcale nie jest tekst o uchodźcach. Katalog obcych i odmiennych może być długi. Rozwodnik, innowierca, papista, kacerz, gej, aborter, czarny, biały, metys, Szwab, Rusek, pijak, bezdomny, ciapaty, syryjski uchodźca, biedny, bogaty, gruby, chudy, pisowiec, lewak, tw czy resortowe dziecko – jest w czym wybierać. Każdy ma swoich obcych i sobie odmiennych. Ważne jest jednak, jak na nich reaguje. Czy boi się ich, i unika a nawet zwalcza (ksenofobia) czy potrafi okazać im otwartość i serdeczną gościnność (filoksenia).
Tekst 1 Tm 3,1-7 to bardzo ważny fragment Nowego Testamentu. Paweł daje wytyczne, jak powoływać nowych przywódców. Wymienia cechy, które są kluczowe dla głoszenia Ewangelii i dobrego służenia Kościołowi. Jedną z nich jest filoksenia – gościnność, która nie jest ani banalna, ani łatwa. I tu dochodzimy do bardzo konfrontującej kwestii. Każdy z nas ma swoich obcych i każdy może zadać sobie trudne pytanie: jak czują się ci obcy i mi odmienni w Kościele, w którym służę. Czy wciąż jeszcze jestem dla nich gościnny… Innymi słowy, czy kocham (albo chociaż lubię) swoich ksenoi – obcych i odmiennych? To zdaniem Apostoła Pawła dość istotne kryterium w kościelnej służbie.
_________________________
[1] Wiem, wiem, znam te wszystkie historie o niebezpieczeństwach podróży w starożytności i osobliwych obyczajach w ówczesnych motelach. Nie zmienia to jednak faktu, że nowotestamentowa filoksenia to coś więcej niż kulturowo uwarunkowany wymóg gościnności.